Daily Archives: 29 września 2010

przez życie spacerem czy rakietą?

Chciałam przez swoje życie przejść spacerem. Pewnie dlatego, że tak wiele wpływu na moje wychowanie miała moja Babcia kochana. Ona wiedziała, że trzeba smakować życie i się nim cieszyć, bo szybko mija. Tak więc marzyłam o spokojnej wędrówce, w czasie której mogę bacznie oglądać wszystko wokół i cieszyć się każdym mijanym zdarzeniem, każdą mijaną przygodą. Tymczasem życie najpierw zamiast na spacer, posadziło mnie na rower. Było miło, a wiatr we włosach całkiem przyjemnie zachęcał do zabawy. Bardzo szybko z roweru przesiadałam się na pociąg. Jechałam coraz dalej i szybciej, już nie dało się ukradkiem zerwać garści kwiatów z mijającej łąki. Widziałam coraz więcej, lecz coraz mniej czasu było by się zatrzymać przy każdym zachwycie nad daną chwilą.

Przesiadki na coraz szybsze pojazdy zdarzały się już częściej. Po urodzeniu córki zaś zasiadłam do statku kosmicznego 😉

W zasadzie mam nieduże okienko, spoglądam przez nie, lecz mało widzę. Wszystko przemyka tak szybko… Zapomniałam nawet, że kiedyś lubiłam wystawiać rękę przez okno pociągu i cieszyć się powiewem wiatru. Teraz ręki nie wystawię, bo mi ją oderwie 😉

Obecna prędkość kosmiczna wprawia mnie we frustrację. Chciałabym się zatrzymać, ale nie wiem jak. Czy już dalej będzie tyko szybciej? Czy kiedyś będę mogła się przesiąść choć na chwilę na ten stary rower?

Mam taką radosną nadzieję, że tak! Czekam niecierpliwie na taką okazję 😉

zwierciadło w wannie

Kiedyś kultywowałam piękne chwile przy kawie, czytając sobie ulubione gazetki (np. Zwierciadło) lub książki dla relaksu. To był czas dla mnie. Piękne chwile: aromatyczna kawa, słodkie co nieco i gazeta do czytania. Najlepiej się do tego nadawał sobotni poranek. Ach…
Obecnie przy małej Zosi to nierealne marzenie. Tak więc dzisiaj rano za przykładem doświadczonych już rodziców (co wiedzą, jak uciekać i gdzie się chować 😉 ), poszłam się umyć i zamknęłam na dłużej w łazience. Ukradkiem po drodze sięgając po gazetę, która od 4 tygodni spogląda na mnie wytęskliwie, a to ze stolika, a to z półek różnych, na którą ja przekładam w nadziei, że coś z jej artykułów uda mi się ukraść codzienności.
Udało się. Zanim mąż dotarł do łazienki w poszukiwaniu zatopionej żony, przeczytałam nawet 2,5 artykułu. Piękne, relaksujące przeżycie. Może następnym razem pójdę do wanny również z kawą? Albo kupię płyn do kąpieli o zapachu kawy? Zawsze to jakiś ekwiwalent…