Daily Archives: 24 września 2010

czy Warszawa da się lubić?

Wczoraj poszłam z Zosią na spacer. Wybrałam się nieco w nieznane okolice Placu Trzech Krzyży. Tym samym odkryłam, że nawet w stolicy są ładne, urocze uliczki. Co ważniejsze – mieszkamy bardzo blisko nich! 😉

Ale odkrycie! 😉

Po zaskakujących rewelacjach sklepów spożywczych na ul.Marszałkowskiej rodem z PRL-u, w których obok szamponu „Familijny” na półkach leży gwóźdź i sałata lodowa, bardziej współczesne i bardziej wyrafinowane zaułki są przyjemnym zaskoczeniem.

Nie bez znaczenia pewnie był fakt, że wczoraj świeciło piękne słońce i w końcu mogłam się cieszyć złotą polską jesienią, do której tak tęskniłam po wielu dniach chłodu i deszczu.

Tak więc miły akcent poznawczy geograficzno-architektoniczny zaliczony! 😉 Tym bardziej ważkie doświadczenie, że należę do grona tych, co stolicy nie lubią. Może ten czas, w którym mam tu mieszkać nieco to zmieni? Oby! Bądźmy optymistami! 😉

nie bądź sam w (nie)szczęściu

Codziennym błędem naszym jest myślenie, że nasz ból, tęsknoty, niewygody i cierpienie jest niepowtarzalne, jednostkowe. Zamykamy się na własne życzenie w naszym małym pokoiku bez okien. Siadamy na małym krzesełku i chyboczemy w rytm choroby sierocej. Jesteśmy sami. A to g…. prawda! Nie jesteśmy sami!!!!! Takich przykrości na świecie dużo więcej. Tych rzek łez płynie wiele i o podobnym biegu… Niestety.

Zamiast więc spoglądać na swoje smutne odbicie w lustrze – zamień lusterko na okno. Wyjrzyj przez nie i zobacz innych. Okaże się, że mają bardzo podobne problemy. To może być pierwszy krok do uzdrowienia.

Ale nie jest też tak, że nikt na tej planecie nie jest szczęśliwy 😉 Spotykałam trochę ludzi, którzy nie chcieli mi uwierzyć w moje osobiste szczęście (najmniej osób wierzy, że na prawdę jestem szczęśliwa w małżeństwie 😉 haha). Ale jestem szczęśliwa (nie tylko w chwilach z mężem 😉 ) i wiem, że można walczyć o swoje szczęście i do niego dążyć. Własne piekło i własne niebo nosimy w sobie.