Tag Archives: podróże

mróz ochładza sentymentalizm

Pojechałam na sentymentalny dwudniowy odpoczynek do rodzinnego miasta. Zbierałam się od późnego lata. Wyszłopaweltadejko.com początkiem zimy. Już po kilkunastu minutach spaceru w stronę przystanku autobusowego pogratulowałam sobie trafności terminu. Mróz szczypał za policzki, szłam przygarbiona z nasuniętym na nos kapturem kurtki. Mimo ciepłego otulenia odpowiednio ciepłym ubraniem, dygotałam. Widziałam spore zmiany otoczenia, jednak marzenie, by uciec od chłodu, zabijało wszelkie doznania wzrokowo-sentymentalne. Czułam jednak te same radosne podniecenie, jakiego doznawałam po kilkumiesięcznej nieobecności w rodzinnym domu. Po przyjeździe w odwiedziny zawsze odbywałam rytuał obchodzenia domu i poszukiwania zmian, jakie zaszły podczas mojej nieobecności. Pytałam o każdy nowy mebel, każdy nowy dzbanek, zmiany remontowe, czy nowy krzak w ogrodzie. Bardzo lubiłam ów rytuał i był zawsze moją wielką radością. Tak samo teraz szłam znanymi sobie ulicami, zaglądałam w zaułki, widziałam od lat niezmienione witryny sklepów obok całkiem nowych inwestycji, odnowionych elewacji. Zniknęły gdzieś drzewa, pojawiły się rzeźby, nowe budynki. Mnie nie było tutaj tylko kilkanaście lat. A już czas zatarł to, co przeminęło, wyrosły nowe przestrzenie, które teraz budują czyjś świat. Jakie wrażenie mają ci, którzy odwiedzają miejsca 50 lat później? Zawsze gdzieś odnaleźć można choćby mały szczegół, który tkwi niezmiennie od lat. Budząc swoją niezmiennością wspomnienia przeszłych lat, dotykając sentymentem emocji.

Wypiłam gorącą czekoladę w księgarnio-kawiarni „Akcent” przy ratuszu. Nowe, zmienione (na lepsze) wnętrze, jednak ci sami, znani mi z twarzy, sprzedawcy (zazwyczaj bywa odwrotnie!). Książek znacznie ubyło na rzecz stolików i lady kawiarnianej. Niemniej jednak znalazłam książkę, którą od razu kupiłam. Nowość, akurat w temacie moich naukowych poszukiwań! No proszę! 🙂 Delektowałam się chwilą, miejscem, książką i czekoladą. Mimo betonowego widoku rynku za oknem (to ta zmiana na gorsze). Łagodziły ten widok zapachy, atmosfera, lampiony przytulnego wnętrza.

Mimo iż nie chciałam nikogo znajomego spotkać podczas moich wędrówek ulicami (z natury jestem introwertykiem i lubię swoje miejsca/emocje/refleksje przeżywać w samotności) to jednak zaplanowałam czas z kochaną siostrą i ulubioną bratową.  Przeżyłam te spotkanie bardzo życzliwie.  W końcu to moje rodzinne miasto, rodzinie czas się więc też należy! 😉

Mam nadzieję wrócić, kiedy będzie cieplej! 🙂

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

foto: Bialystok – Place to Live / Magia Podlasia / paweltadejko.com (c) 2012