Daily Archives: 19 lipca 2010

zapach chwili

Zapamiętuję nosem 😉

Wystarczy, że pojawi się znów znajomy zapach, a w głowie widzę obrazy, zdarzenia, ludzi i okoliczności, w których ostatni raz ten zapach się rozchodził. Tak więc drogeria czasem jest dla mnie małym muzeum zdarzeń 😉

Wystarczy, że odwiedzam półeczkę z perfumami. Otwieram, wącham i mój nos przenosi mnie w przeszłość. Widzę znów znajome uliczki Białegostoku, koleżanki, kolegów ze szkoły. Kolejne buteleczka przenosi mnie w czasy studiów, potem w zaułki mojego ukochanego Wrocławia, następna zaś ciągnie mnie w moje dziwne i śmieszne podróże… Nie tylko perfumy mają tą niezwykłą moc. Zapach kawy to mnóstwo drogich chwil z bliskimi, tak samo zapach herbat, na punkcie których mam „świra”… Zapach papieru i ołówka  przenosi mnie na moje studia na polibudzie. Zaś zapach smażonego kotleta mielonego do zakładowej stołówki w pracy mojego taty, gdzie lubiłam jeść obiady 😉

Często śmieję się, że „mam nos owczarka”, bo taki przewrażliwiony dostarcza mi wielu wrażeń na co dzień.

szczęściu najtrudniej uwierzyć

Pamiętam, jak czytałam ewangeliczne opowieści, będąc w szkole średniej. Bardzo irytowała mnie postawa apostołów, którym trudno było uwierzyć różnym cudom, mimo, że widzieli ich wiele. W zasadzie mało osób wierzyło tym cudom, które czynił Jezus…

Dzisiaj widzę, że ogólnie trudno jest uwierzyć szczęściu. Jakby było mniej prawdziwe? Nie wiem dlaczego tacy jesteśmy? Może czasem boimy się, że nasze rozkoszowanie się szczęściem przybliży jego koniec? Może też nie potrafimy temu naszemu szczęściu zawierzyć do końca, rozkoszować się nim do woli…

Moje małe Szczęście niedługo kończy 5 miesięcy, choć jest z nami już od od roku. To nasz prawdziwy CUD od Stwórcy, bo już straciliśmy nadzieję na biologiczne rodzicielstwo i dojrzeliśmy do adopcji. Najpierw trudno nam było uwierzyć w ciążę. Długo czekaliśmy, aż pojawi się jakiś brzuszek. Jak już brzuszek był, to i tak okazało się, jak wiele nas dzieli od wiary w to, że po tylu latach jednak zostaliśmy rodzicami. Skacząca córeczka na ekranie usg wydawała nam się jakby filmem science-fiction z naciskiem na fiction 😉zosik

Doszliśmy do wniosku, że uwierzymy w nasze szczęście jak się Zoś urodzi. Urodziła się. Wiele tygodni przypatrywaliśmy się jej bez ustanku. Trudno nam było uwierzyć, że z nami jest. Zahipnotyzowała nas też swoją słodyczą. Co chwila pytaliśmy się nawzajem, czy już uwierzyliśmy w nasze słodkie dzieciątko… No i do dziś patrząc na nią, oglądając, śmiejąc się razem z nią, wciąż czuję się jak we śnie. Pięknym śnie.

Jestem szczęśliwa i zakochana w naszym Zosiowym szczęściu. Ale wciąż czytam chwile z nią, jak bajkę o słodkiej księżniczce… i nie wiem dlaczego?

Takich cudów wokół nas jest wiele. Jedne mniejsze, drugie wielkie… Takim cudem jest letni zapach powietrza po ciepłym deszczu, złoto-bordowy zachód słońca, miłość najbliższej osoby, ogrom naszej galaktyki, czy smak bułki z masłem i szynką 😉

Ach, całemu życiu czasem trudno uwierzyć, bo takie piękne, że aż nieprawdziwe. Zbyt szybko znika między kolejnymi dniami… a my wciąż nie nadążamy się nim zachwycić do końca!