Głód poznania świata, który taki różnorodny, taki bogaty, taki wciąż tajemniczy i ciekawy… czasem mnie zapędza w róg zapomnienia o sobie. Wtedy tak łatwo się zmęczyć i stracić siły do życia. Budzę się odszukując samą siebie pośród bałaganu bogactwa poznania, wyciągam własne ciało spod sterty książek, dokumentów, notatek i zdjęć. Odszukuję się na nowo, łapiąc oddech i przecierając zmęczone oczy, co pragną się obudzić.
Poznanie musi wydać owoc w spokoju i harmonii, inaczej jest trucizną.
Oddalam się więc od świata, zasiadam w fotelu, robię sobie herbatę… i pytam: Kim jesteś? Czego pragniesz moja duszo?
A ona wciąż niezmienna – monotonnie powtarza te same słowa:
Pragnę ciszy, spokoju, zapatrzenia w dal… pragnę chwili samotności i zieleni
pragnę piękna, melancholii, mądrości poezji, ciepła słońca lub kocyka…
pragnę leniwej soboty, pragnę medytacji
pragnę tworzyć piękno, pragnę spacerować wśród piękna,
pragnę przytulić zwierzaka, pogłaskać trawę
nakarmić zmysły i pozwolić harmonii zaistnieć
w przestrzeni wrażliwości
we mnie…
Taka ta moja dusza nienasycona 🙂