nosowe reminiscencje

Przez chwile do stolicy dotarło powietrze, którego zapach tak bardzo kocham. Ten zapach zapowiada wiosnę! Najbardziej kojarzy mi się z późnymi zimami, jak mieszkałam we Wrocławiu. Tam bowiem wiosna przychodzi zawsze wcześniej.

Przed Wrocławiem mieszkałam w Białymstoku, więc ‚krainie białych niedźwiedzi’ i oczekiwanie na wiosnę mogło wpędzić w sezonową depresję. Wiosna bowiem łaskawie i całkiem leniwie pojawiała się około kwietnia. Zawsze sobie żartowaliśmy ze znajomymi, opowiadając anegdotę – jak to jest na Syberii: „u nas zima tylko od września do czerwca, a potem to lato i lato….”

Wrocław więc był piękną odmianą dla kogoś, kto nie przepada za zimą. A wiosna piękna we Wrocławiu. W dodatku zakochałam się we Wrocławiu akurat w czasie konstytuowania się swojej dorosłej tożsamości. Człowiek wtedy ‚zdobywa świat’ i ‚rozpościera skrzydła’ swoich marzeń. Stąd sentyment zawsze powraca w strony dolnośląskie. No i warto dodać, że się tam bardzo zakochałam w przystojnym strasznie chłopaku. Te randki i spacery były po prostu cudowne. Wrocław ma tyle pięknych miejsc, więc zakochani mają gdzie się ‚szwendać’.

Tak więc kilka dni poprzedniego tygodnia namiętnie wąchałam powietrze warszawskie, choć może być to dosyć ryzykowne, szczególnie, że mieszkam w centrum. Niemniej romantyzm puścił pierwsze pędy w moim sercu… Ach!

Dzisiejszy mróz zatarł zapach. Było za to słońce…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *