Mieszkam obecnie przy Pl. Zbawiciela w Wwie. Oglądam sobie tutaj przechodniów i tłumnych bywalców kafejek. Oni też oglądają siebie. W zasadzie mam wrażenie, że właśnie po to tu są: by oglądać i być oglądanymi. Kultura wyglądu. I co mogę powiedzieć? W odpowiedzi na ich intencje i oczekiwania: że dobrze wyglądają!!! 😉 Są wiernym odwzorowaniem kolorowych gazet i reklam. Dzięki nim nie muszę nawet tych gazet oglądać, oglądam ich wpływ na młode pokolenie – ową inkarnację i przejaw. Wynik końcowy uważam za doskonały – zrealizowany!
Ciekawa jestem co za tą fasadą się kryje? Jakie myśli i egzystencjalne bolączki przelatują synopsami? Z jakimi pytaniami zaczynają dzień? Z jakimi odpowiedziami go kończą? Czy szukają czegoś więcej niż kolejnej osoby świetnie wyglądającej, niż kolejnego wzroku na nich samych…
Nie wierzę w życie, w którym wystarczy wyglądać. Codzienność jest zbyt okrutna, by zamknąć serce, otwierając oczy. Życie jest zbyt wielopłaszczyznowe, by się przez nie prześlizgnąć…
…ale to chyba rzeczywiście kwestia WIARY
😉

Wpadło mi w ręce poczytne, dosyć grube czasopismo dla kobiet. W zasadzie nie wiem, czy nie używam zbyt wielkich słów do opisania tych kolorowych kartek? W każdym bądź razie kosztuje to ok. 10 zł i wychodzi co miesiąc. Na okładce zawsze ktoś znany, poprawiony bezbłędnie i przesadnie w Photoshopie. „Dokopanie” się do pierwszego tekstu, który by zwrócił moją uwagę kosztuje pierwszą frustrację: otóż trzeba się przedrzeć przez dosyć spory wstęp kolorowych kartek z reklamami… po n-tej kartce zadaję sobie pytanie „gdzie ja jestem?” i „czy kiedykolwiek się zacznie ta gazeta”? Omyłkowo pomijam spis treści, bowiem wygląda jak kolejna reklama. W końcu jest! – pierwszy artykuł. Dzięki niemu poznaję panią, z którąś ktoś zrobił wywiad w zasadzie chyba tylko dlatego, że jest bardzo bogata. Pani więc opowiada o perypetiach swojej codzienności, a ja ziewam… Jedyne, co wynoszę z tych stron, to wniosek, że pani w końcu doszła do przekonania, że chce coś robić, a nie tylko posiadać. No cóż, może i bardzo ważne przesłanie w świecie, gdzie wiele osób robi coś tylko po to, by mieć. Następny artykuł to szereg wywiadów z paniami (znane aktorki, dziennikarki, wokalistka, nawet jakaś pani polityk) na ten sam temat: „jak schudłam?” Totalna porażka. Ziewam i z przerażeniem się zastanawiam: jak to możliwe, by w takie zagadnienie wpisywać tyle emocji i pasji? 8}